Już od początku września 2021 roku w pełni obowiązują zapisy Ustawy o zapewnianiu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami oraz Ustawy o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych. Czy to oznacza, że jesteśmy już dostępni? Bez wątpienia dużo dobrego w temacie dostępności zmieniło się. Jednak sporo pracy jeszcze przed nami.

Kim jest osoba ze szczególnymi potrzebami?

Początki systemowego podejścia do problematyki dostępności sięgają co najmniej 2012 roku, kiedy Polska ratyfikowała Konwencję ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, w której w art. 9 stwierdza, że „dostępność odnosi się do zapewnienia osobom niepełnosprawnym na równi z innymi obywatelami uczestnictwa w każdej sferze społecznej”. Kiedy wspólnie z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej rozpoczynałem cykl szkoleń dla samorządów oraz służby cywilnej w zakresie zapewniania dostępności, można było usłyszeć, że wprowadzane wspomniane wyżej dwie ustawy mają na celu pomoc osobom niepełnosprawnym w dostępie do usług publicznych. Przy czym owa niepełnosprawność była definiowana głównie jako niepełnosprawność ruchowa bądź słuchowa. Tymczasem Ustawa o zapewnianiu dostępności… wprowadziła nam termin: „osoby ze szczególnymi potrzebami”, co oznacza, że katalog osób, dla których jednostki publiczne powinny być dostępne, znacząco się rozszerzył. Narzędziem dla mnie tożsamym z definicją osoby ze szczególnymi potrzebami jest Persona Spectrum, które wprost pokazuje, że nasi klienci mogą doświadczać np. trudności ze wzrokiem, słuchem, mową, wzrokiem i jednocześnie te trudności mogą mieć charakter stały, przejściowy bądź tymczasowy. Kim zatem będzie osoba ze szczególnymi potrzebami, dla której powinniśmy stawać się coraz bardziej dostępni? Będzie nią pracownik zatrudniony w naszej instytucji, turysta przemierzający korytarze urzędu z walizką, rodzic z wózkiem dziecięcym, osoba starsza z wózkiem zakupowym, kurier dostarczający przesyłkę, personel sprzątający etc. I to dla nich, ale także przecież i dla siebie (bo i my czasami doświadczamy różnego rodzaju trudności), powinniśmy stawać się coraz bardziej dostępni.

W cyfrowym świecie

Bez wątpienia wprowadzanie minimalnych wymagań w zakresie dostępności architektonicznej wiąże się z ogromnymi kosztami inwestycyjnymi, czasem potrzebnym do ich wdrożenia, znajomością zasad uniwersalnego projektowania czy racjonalnych usprawnień. Niewiele z tego zależy od pojedynczego pracownika. Jednak każdy z nas może zadbać o zapewnianie dostępności na płaszczyźnie cyfrowej czy informacyjno-komunikacyjnej.

Każdego dnia komunikujemy się ze sobą, że swoimi klientami, z osobami ze szczególnymi potrzebami. Czy jednak sposób komunikacji i forma, którą wybieramy, dają gwarancję, że każdy kto tego potrzebuje, „odkoduje” nasz przekaz? Czy tworząc dokumenty, które następnie publikujemy na stronie internetowej, przygotowujemy je w formacie cyfrowo dostępnym? Czy zamieszczony skan dokumentu, albo plik w formacie Worda będą spełniały stawiane im wymagania w zakresie dostępności cyfrowej? Nie zawsze.

Na szczęście, chcąc tworzyć dokumenty cyfrowo dostępne, nie musimy posiadać wysoko rozwiniętych umiejętności informatycznych. Wystarczy bowiem „upraszczać” strukturę dokumentu. Okazuje się, że warto przede wszystkim korzystać z funkcji, które mamy dostępne w Wordzie, Excelu czy Power Poincie bądź w aplikacjach pakietu OpenOffice czy LibreOffice. Pamiętajmy zatem, aby używać stylów formatowania, korzystać z wyliczeń czy punktorów, stosować czcionki o kroju bezszeryfowym i odpowiednim rozmiarze oraz odstępie pomiędzy wierszami. Warto na pewno uważać na używane kolory. Jako ciekawostkę mogę pokazać, że domyślny kolor czerwony w aplikacjach pakietu Office nie spełnia wymogów dotyczących kontrastu, które dla tekstu powinny wynosić 4,5:1. Pamiętajmy także o unikaniu kursywy, podkreśleń czy justowania przygotowanej treści. Nie zapomnimy o tekstach alternatywnych dla zdjęć i grafik, które nie pełnią w dokumentach funkcji dekoracyjnej. W tabelach należy odpowiednio oznaczać wiersz nagłówka, a także (przy tych dłuższych) ponawiać go na każdej stronie. Jest tych zasad oczywiście bardzo dużo, ale wtedy, kiedy ich stosowanie wejdzie nam w nawyk, bez dodatkowego wysiłku będziemy tworzyć dokumenty, które spełnią normy dotyczące dostępności cyfrowej.

Upraszczanie tekstów – czyli co zrobić, aby używać języka prostego i zrozumiałego?

Mając już poprawnie sformatowany dokument, który spełnia standardy WCAG 2.1 warto przyjrzeć się także jego warstwie tekstowej. Czy sposób, w jaki posługujemy się językiem, to jakich słów używamy, jakie konstrukcje zdaniowe tworzymy sprawia, że osoba ze szczególnymi potrzebami zrozumie nasz przekaz? Ile wynosi indeks FOG treści, którą zamierzamy za chwilę wydrukować, bądź opublikować w sieci? Tutaj remedium także będzie upraszczanie. Ważna będzie wreszcie świadomość tego, co sprawia, że teksty, które tworzymy są trudne do zrozumienia. Podczas szkoleń pokazuję Uczestnikom narzędzia, które w kilka chwil dostarczają informacji zwrotnej, na temat stopnia zrozumiałości przygotowanego tekstu. Należy więc pamiętać o tworzeniu w miarę możliwości krótkich zdań, używaniu słów powszechnie zrozumiałych, porządkowaniu przekazywanych treści, unikaniu metafor czy porównań – choć to tak naprawdę dopiero wstęp do warsztatów z zakresu upraszczania języka i jego poprawności.

Szkolenia / warsztaty z dostępności

Uregulowania prawne dotyczące dostępności da się polubić, chociaż mam świadomość, jak wiele stresu dostarczają czasami pracownikom. W perspektywie dostępności cyfrowej czy informacyjno-komunikacyjnej podoba mi się to, że nie musimy wkładać wiele wysiłku, by tworzyć usługi publicznie dostępne. Wystarczy tak naprawdę świadomość tego, dla kogo to robimy; świadomość jego potrzeb oraz znajomość zasad i narzędzi, które nam w tym mogą pomóc. Zapraszam na warsztaty – doświadczmy wspólnie, że proces dostosowywania usług dla osób ze szczególnymi potrzebami może być przyjemny.

Autor artykułu i trener prowadzący warsztaty z zakresu dostępności: Marcin Jerzynek

Informacje o Forum koordynatorów ds. dostępności w JSFP